Bamber Gołd

Obywatele, którzy zagrali w trzy karty z panem Plichtą podobno pragną, abyśmy zrobili zrzutkie i jem wynagrodzili przykrą porażkę. Ja bym im nawet dał, ale niestety nie mam.

Nie mam, gdyż ponieważ bulę już na piramidę zawiadowaną przez pana Donalda Tuska.
Pan Plichta swojem interesem złożył hołd dawnem cwaniakom, którzy sprzedawaly tombak jako złoto i którzy opylaly rodakom z prowincji miejsca siedzące w tramwaju. Temczasem loteria pana Tuska jest o wiele grubsza i więcej kosztuje.
Na ten przykład uiszczam mamonę na darmową służbę zdrowia, szczęścia, pomyślności i faktycznie, mogie sobie za darmo posiedzieć cały dzień w przychodni.

Albo dorzucam na wymiar sprawiedliwości i proszę, jak mnie obrobili mieszkanie, zaraz policjanci przyjechali. Złodzieja nie złapali, ale się przynajmniej miło rozmawiało.

– Sąsiedzi nic nie widzieli – mówię.
– Proszę szanownego pana, złodzieja nie widzieli, ale jakbyś pan wracał do domu zalany w kołyskie to by widzieli.
– Ale co u mnie można ukraść? – mówię.
– Proszę szanownego pana, u każdego coś się znajdzie.
I faktycznie znaleźli te złodzieje parę drobiazgów, na razie ślepa Temida ich nie dopadła, ale chociaż roztworzyła mnie oczy, co też coś jest warte.
Daję też drobne dla pani ministry Muchy, żeby sportowcy mieli za co pojechać zagranicę po medale. Ostatnio przywieźli ich dziesięć, złe ludzie policzyli, że wyszło po trzydzieści baniek za medal, no, ale sport to zdrowie, a zdrowie przecież najważniejsze.
I jeszcze funduję wikt i opierunek panom i paniom ministrom, sekretarzom stanu, dyrektorom departamentów, wydziałów, oddziałów i temuż podobnież. I wszyscy oni mają przecież dzieci, ciotki i szwagrów. No to bulę, bo zdrowie ważne, ale rodzina jeszcze ważniejsze.
A jeszcze jest wojsko, które tak pięknie defiluje dwa razy w roku, a jeszcze uniwersytety, które wypuszczają tysiące młodych, wykształconych magistrów zarządzania, politologii i genderstadis, a jeszcze trzeba wyrównać szanse kobiet, obywateli przed dwudziestką i obywatelek po pięćdziesiątce i dołożyć dobremu wujkowi z Brukseli, żeby się nami opiekował, bo sami możemy spaść z drabiny, albo się przegrzać dwutlenkiem węgla.
No i rzecz jasna czubek piramidy, tak zwany ZUS, któren teraz płacę, żeby mnie osłodził moją polską złotą jesień życia. Żebym mógł sobie spacerować z laseczką po Łazienkach w charakterze emeryta i tąż laseczką odganiać wywiórki od orzechów i gołębie od okruszków, bo nawet emeryt raz na jakiś czas potrzebuje zjeść.

Tak więc przepraszam za pardon, ale nie mogie dawać floty nieszczęsnym ofiarom Bamber Gołd, gdyż trzymam na swych ramionach piramidę pana Tuska, niczym starodawny Atlas nieboskłon.

I tak się zastanawiam, czy w związku z tą piramidą nie powinno się mówić na pana premiera faraon?

Przemysław Śmiech