Parę dni temu poszłem z rodzoną moją małżonką na spacer. Mieliśmy zamiar zobaczyć, czy jest już na całej połaci śnieg. Śniegu owszem, niewąsko dosypało, jednakowoż moją chwileczkie uwagi przyciągnęły połacie z innej parafii.
– Powiedz mi, żoneczko – zagaiłem uprzejmnie – z powodu dlaczego warsiaskie kamienice są pozasłaniane temi prześcieradłami.
– Ech ty, nie rozumiesz się nic na nowoczesności w domu i zagrodzie. Nie wiesz wszak, że te obrazki to dźwignia lekramy?
– W jaki deseń?
– W taki, żeby klejenta dopoinformować, gdzie może nabyć tanie auto, dostać kredyt albo jakie jest najnowsze osiągnięcie kinemantografii.
– Rozumiem, słońce Ty moje, ale w jakiem celu to takie wielkie, jeżeli się rozchodzi o dużość?
– A w takiem, żeby jenformacja dotarła za pomocą zwroku nawet do takiej ostatniej lebiegi, jak ty!
– Skarbie mój słodki, ale z powodu dlaczego ty wychodzisz z nerw?
– Nie udawaj! Widze przecież, na jaką lekrame bez przerwy kikujesz!
No i faktycznie, staliśmy wizawi obrazka, na którem ze trzy „Bitwy pod Gronwaldem” mistrz Matejko mógłby upchnąć, a na tem obrazku była wyobrażona jak żywa, kobieta lat góra dwadzieścia, która posiadała antrakcyjną powierzchowność, przykrytą tylko koronkowem desusem. To co się dziwić, że chwilkie sobie chciałem postać i oddać się w senne marzenie z udziałem tej pani?
– Idziesz, czy nie?! – zawołała mnie słodko ta jedyna, której obiecałem miłość do pozagrobowej deski.
– Nie gap się tak na te lale z alabastru, nawet małoletnie pętaki posiadają wszak podświadomość, że to pic i fotomontaż.
– W jaki sposób?
– W taki, że ta dana kobieta w życiu doczesnem posiada z pięć kilo nadbagażu, wory pod zwrokiem i pryszcza na nosie.
– Niemożebność!
– Oczywistość! Biorą ją do fotoszopy i tam jej wszystko wygładzają i wyrównują, żeby była na Wynos z Milo.
Kocham moją boginie dozgonnie, ale czasem to…, no mniejsza z tem, w dalszem trakcie zobaczyliśmy kolejne arcydzieło, tem razem już bez żadnej pci naprzeciwnej, za to z dobrze zmrożoną szklaneczką pifka. Znowuż się rozmarzyłem i znowuż moje wieczyste szczęście wtargnęło mnie w kaloszach w mój świat z marzeń i ze snów.
– Zapomnij. Zsiadłe mleko dzisiaj i limoniada.
Nagle jej ukochana facjata rozjaśniła się jak słońce nad Wisłą w czerwcowy poranek. Na billbrodzie figurował młodzieniec ledwo pełnoletni, któren szpachlował swoje gładkie buźkie za pomocą zagranicznej maszynki.
– O! To jest mężczyzna! To rozumiem! Ma klatkie, nie ma bebecha…
– Ale moja droga, a mówiłaś o fotoszopie…
– Cicho! Jaka fotoszopa! Widać, że chłopak jak Apollo Trzynaście! A ty co? Kiedy pójdziesz na siłownie?
– Ja? A po co? Czy ja w lekramie wystąpie? Ja za poważny jestem obywatel, żeby żelastwem machać w te i nazad!
– Ale kuflem w góre i w dół możesz ćwiczyć!
W taki sposób przestaliśmy ze sobą krzyżować rozmówki, wybierając pozłacane milczenie, po czem udaliśmy się do Łazienek, żeby tam już żaden billbrod nie zakłócał nam fisharmonii pożycia małżeńskiego…
Przemysław Śmiech