Dziś w godzinach porannych odbyłem z panem Ambrożym Keksem kulturalną krowensację, którą tu wyszczególniam, gdyż sądzę, że młodzież w wieku szkolnem wiele na tem skorzysta.
– Witam panie Ambroży. Czy dołączyłeś pan już do aspołecznej akcji jesiennego czytania „Lalki” Bolesława Prusa?
– Nie dołączyłem. Skoro jeżeli za oknem arua jest deszczowa, pragnę, aby lektura uniosła mnie na swech skrzydłach w ciepłe kraje. Z powodu dlatego pogrążyłem się w innym arcydziele pana Prusa, mnianowicie we „Fanfaronie”.
– „Fanfaron”? Nie pamiętam, poinformuj mnie pan.
– Przebieg zaczyna się w Egipcie, w szczycie sezonu, a konkretnie w średniowieczu. Stary fanfaron, czyli ichni cesarz, Ramześ Dwunastka, odczuwa zmęczenie życiem doczesnym. Z powodu dlatego wysyła swego syna Ramzesia Trzynastkie na poligon, żeby przeprowadził operacje „Pustynna burza”. Do pilnowania Trzynastki wyznaczył stary fanfaron Herhora.
– Kogo?
– Herhora, biskupa, skoro jeżeli nie jesteś pan ciemna masa, to wiesz pan, że w średniowieczu biskupi lubili wtrącać się cesarzom
w robote. Więc Trzynastka pojechał na puszcze Sahare, ale jak to młodzik, oddalił się z miejsca zakwaterowania, spotkał prześliczną boginie, w samem kibini, bo był gorąc i zapomniał, że całe wojsko po pustyni się pęta. W końcu Herhor miał tego dość i wysłał po Trzynastkie gazika, ze służbowem poleceniem, że „wracaj królewicz, bo będzie krewa”. Trzynastka wraca, a tu nowa heca: wojsko stoi, bo na drodze się opala skrabadeusz.
– Co?
– Robak taki. Trzynastka mówi: „Co jest do jasnej Anielki? Idziem na Berlin!”. A tu taki pułkownik podchodzi i mówi, że „przepraszam za pardon, ale my jesteśmy obrzydliwi, robaka nie tkniemy, idziem naobkoło”. I po tem poligonie Dwunastka wzywa Trzynastkie i zaznacza w ten deseń: „Co ty, synek?! To ja cię na manerwy wojenne wysyłam, a ty na gruchankie się wymykasz! Wszystko mi tu ksiądz Herhor wyszczególnił! Tut Warsowi się wyśmiewa, że zamiast padnij powstań ćwiczyć, granatem rzucać i z pepeszy naiwaniać, szansonistkie bajerujesz!” I Dwunastka z tych nerw dostał pulpetacji serca i przeniósł się na łono Abrahama. Trzynastka zaraz kazał tatusiowi nagrobek zrobić w całokształcie piramidonu i zabalsamować drogiego zmarłego.
– Zmarłego? A u nas balsamują się żałobniki!
– No widzisz pan, mroczne średniowiecze. I jeszcze na piramidonie kazał wyryć „Wieczne odpoczywanie” choleragryfamy.
– A co to te choleragryfy?
– Niepiśmienna ciemnota zamiast alfabetu obrazki malowała.
– Acha. A jak namalowała „wieczne odpoczywanie”?
– Nie wiem, może nieboszczyka na kanapie przed telewizorem? Słuchaj pan dalej. Ten cały Herhor pomyślał, że dlaczego on nie mógłby zostać się fanfaronem? Trzynastka zwąchał co jest i napuścił na Herhora lud pracujący miast i wsi. Ale biskup był większy cwaniak, zobaczył prognoze w telewizorze, że będzie zaciemnienie słońca. Wyszedł do frekwencji, posłuchał przez chwile, jak mu wjeżdżają na mamusie, a potem, jak nie huknie przez tube: „Szanowni nagromadzeni! Ide wont od mego ludu!”
– W jaki sposób przez tube?
– W taki, że to niby nie on, ale tamtejsze bóstwo, Ozorys, gniewa się na nich. „Ide wont, do Kielc albo i dalej, a wy tu będziecie mieli ciemności egipskie”. Frekwencji zaraz rura zmiękła, znakiem tego Herhor założył korone, a Ramześ Trzynastka wyjechał do Warszawy i kebabem z budki ludność dokarmia.
– I jaki z tego morał?
– A taki, żeby w godzinach pracy nie zajmować się przyrostem nadnaturalnym, bo może być draka.
Przemysław Śmiech