Co się stało z gwarą warszawską?

Kwiryna Handke

Stolica nr 3/2010 marzec 2010

Powiada się, że nie ma już dawnego folkloru Warszawy, nie ma też dawnej gwary warszawskiej, która była jego nieodłączną częścią. Czy to możliwe, że znikła bez śladu? Takie rzeczy się nie zdarzają. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele z zasobów tamtego słownictwa żyje do dziś w naszym codziennym języku

 

Gwara, żargon, argot – to nazwy języka miasta, związanego z jego historią i rozwojem, z charakterem i zatrudnieniami jego mieszkańców. Gwara warszawska wyrastała na podłożu mazowieckim, ale przede wszystkim na podłożu mieszanki ludnościowej wielkiego miasta. Kształtowała się w ścisłych skupiskach zawodowych: kupców, handlarzy, rzemieślników, a później również robotników, kolejarzy, działaczy politycznych, środowisk konspiracyjnych. Wchłaniała też elementy tajnych języków przestępczych, które egzystowały na obrzeżach środowisk zawodowych.

Zaczątki języka warszawskiej ulicy sięgają odległych wieków, ale te najwcześniejsze nie zostały utrwalone w piśmiennictwie. Z drobnych wzmianek w literaturze wiemy między innymi to, że warszawskie przekupki miały niewyparzone języki. Skromne, ale już po części utrwalone dane z tego zakresu znajdujemy w XVIII-wiecznych aktach sądowych, jak np.: buchnąć „ukraść”, dolina „kieszeń” czy makówka „głowa”.

Dopiero wiek XIX, wraz ze znacznym rozwojem miasta i jego rosnącym zaludnieniem, w pełni ukształtował warszawską gwarę, zresztą zróżnicowaną zawodowo, środowiskowo i terytorialnie: Stare Miasto było domeną rzemieślników, tu też i w przyległym środmieściu rozkwitał uliczny przemysł i handel; Powiśle i Wola skupiały przemysł i środowiska robotnicze; Czerniaków był dzielnicą robotniczą, ale przede wszystkim portową, a Praga – dzielnicą robotników przemysłowych i kolejarzy. Gwara każdej z tych dzielnic odznaczała się niewielkimi odrębnościami. Niezależnie od nich, wspólne cechy były tak wyraziste, że gwara warszawska stanowiła niezwykle charakterystyczny element miasta – mniej więcej do połowy XX stulecia. Tym bardziej, że była nie tylko lokalnie zakorzeniona, ale też bardzo ekspansywna. Funkcjonowała szeroko w towarzyskich kontaktach środowiskowych, w handlu, na targowiskach, w rozmowach i opowieściach, w pyskówkach ulicznych i sądowych, a także w licznych pieśniach i balladach rozpowszechnianych przez miejskich bardów w lokalach, na ulicach i podwórzach kamienic. Do dziś żyje  pamięć o miejscach, wydarzeniach i postaciach utrwalonych w tych ludowych balladach.

Specyficzny urok nieco cwaniackiego humoru warszawskiej ulicy zainteresował, a nawet zainspirowal zawodowych satyryków i literatów, którzy przenosili jego treści i język do kabaretów – tym samym rozpowszechniając go i w innych kręgach społecznych. Ostatnimi, którzy jeszcze po drugiej wojnie światowej utrwalali folklor i gwarę warszawską, byli głównie Stanisław Grzesiuk i Stefan Wiechecki.

Powojenne zmiany ustrojowe i ludnościowe rozproszyły i zniwelowały dawne lokalne skupiska, które posługiwały się gwarą warszawską. Nowe, osiedlowe czy dzielnicowe, wspólnoty mieszkańców, tworzące się zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, jednoczą się na innych niż dawniej zasadach. Wprawdzie tu i ówdzie powstają zespoły propagujące dawny folklor warszawski, ale to tylko niewielki koloryt lokalny na tle ogółu społeczności stolicy, w której tak znaczny procent stanowi ludność przelotna, „niewmieszkana” i niezwiązana emocjonalnie z Warszawą.