Pałac Kultury

Szłem sobie ulicą Chmielną zwruszony do łez filmem, który mniałem zaszczyt zobaczyć w „Kinie pod Minogą”.

Film był do głąbi zwzruszający z powodu dlatego, że opowiadał o jednem wariacie, któren poczuł sercowe przynależność do jednej panienki. Z tego była oczywiście, jakżeby inaczej, draka na czterdzieści fajerek zakończona wesołem gorzko gorzko. Tylko tytuł dali nieżyciowy: „Każdemu wolno kochać”. Może i każdemu, ale nie każdą. Mnie na ten przykład wolno kochać tylko moje pozagrobowe małżonkie, a skoro jeżeli niechcący popieszcze zwrokiem inną płeć – wygawor murowany!

„Kino pod Minogą” oprócz arcydzieł dziesiątej muzyki ma jeszcze inne rozrywki umysłowe: lufe, śledzia, ogórka i temuż podobnież. Dziabnąłem żytko i wyszłem na tlen i azot i wtedy oczy me ujrzały pana Benka.

– Szaconek, panie Benku! Z powodu dlaczego uskuteczniasz pan przechadzkie? Z powodu kina?

– I tak, i nie.

– Nie rozumiem.

– Z powodu kina, ale w domu. Małżonka moja stwierdziła u mnie organoleptycznie chuch monopolowy i wyraziła do mnie życzenie, że paszoł wont. Kino, czy też wszak nie?

– Kino! Familijne! Panie Benku, jutro jej przejdzie! Facjate masz pan jakbyś mniał pan wykonać salto mordale z Pałacu Kultury.

– Bo też proszę szanownego pana boli mnie ta nietolerancja ze zmroków średniowiecza. No nic, spuśćmy na moje małżonkie futryne milczenia. A co pan zaznaczyłeś akonto Pałacu Kultury?

– To, że niejeden obywatel skikał z niego z powodu braku damskiej nawzajemności. Aż założyli kratkie.

– A co ta kratka pomoże?

– Pomoże, jak się taki samobójca zacznie gramolić po kracie, to wiaterek wywieje z czerepu myśli żałobne, ochłonie, przypomni sobie, że tego kwiatu to pół światu i zlizie w celu, żeby uskutecznić przyrost nadnaturalny z inną panią.

– Możliwość. A słyszałeś pan, że Pałac chcieli do imentu rozebrać, a tu przecież sztuka powyższa się rozwija. A najbardziej w Kongresowej.

– Restaurancji?

– Nie, sali! Jak tu przyjeżdżali panowie muzykalni z Ameryki dmuchać w trąbkie, to łzamy ze szczęścia płakali!

– W jaki sposób?

– W taki, że w Juesej grali tylko w knajpach i barach, do frytek i wszamburgera, a tu mnieli zaszczyt muzykować w sali prima sort! Krzesła aliganckiem jaksamitem obite, dywany z mniasta Łodzi, naobkoło majmury… poza tem w Pałacu masz pan kina, teatry, muzea…

– I skryptis, czyli taniec z rozbiórką w Kongresowej!

– Coś pan się tak uczepił tej knajpy?

– A nic, panie Benku, niewinna młodość mnie się przypomniała…

– A, i jeszcze zegar, nie musisz pan nosić swojego Rolmopsa, kikujesz pan na Pałac i widzisz pan, że czas do domu!

– No właśnie widzę, znakiem tego, moje najniższe i do zobaczenia się z panem, tudzież różne wyrazy dla małżonki!

– I nawzajemnie!

Przemysław Śmiech