Z humorkiem

Fonsio Wykidajło (Starosta Kiercelakowy)

O rany koguta, komu ja tu oglondam, wsie same znajomkowe ćwarze z moigo rewiru kiercelakowatego, sianowanko dla ślachetnego zgromadzonka!

Jezdem Fonio Wykidajło, prewetny poborca podatkowy na Placu Kiercelego, no i przemysłowiec, a jakże. Jaki przemysłowiec? Ano krugom przemyśluje, jak cupnońć świeżego podatnika bejlisowatego.

Dokąd me nie przymknęli do mamra, to strugałem konsula z Majajki, ale że prekurator przerwał mi karjere duplomatycznom, wienc po rocznym odpoczynku w okolicach ulicy Daniłowiczoskiej mianowałem sie jenspektorem od podatków i nie mogę narzekać, dochodziki som, że i pochlańć poźryć aligancko można.

Antek przed sądem

– Nazwisko oskarżonego!
– Antek!
– Nazwisko!
– No, mówię, Antek Padalec.
– Jak ojcu na imię?
– A franca wi gdzie go cholera nosi! Nigdym ojca nie miał.
– A matka?
– Ani matki.
– Jak to, a kto cię urodził?
– Kto mnie miał znowuż rodzić! Ciotka mnie gotowego znalazła w menażerii.

Dorożkarz warszawski

– Proszę pana, panie dorożkarz, czy pan wolny?
– Niby, że co?
– Bo ja się nie znam, jestem nietutejszy, a chciałbym się dobrze zabawić.
– Co nie mam być wolny, tylko gdzie niby na tę zabawę pojadziem?
– Właśnie słyszałem, że najlepiej to do kabaretu, bo tam się wejścia nie płaci.
– Co tam panu wejście, jak pan masz forsę!