Wolskie Feljetony

Walerek, Baśka i krokodyl

Statystycznie rzecz ujmując, koń cztery nogi posiada. Tak go matka w naturze obdarowała i szlus. Ponieważ życie jednak figle płatać potrafi, posłuchajcie mojej opowieści.

Był kiedyś koń – a precyzyjnie do sprawy podchodząc kobyłka – który teorię ową na pośmiewisko wystawił i zadrwił z utartych sloganów. Baśka miała na imię. Dumne zwierzę, kasztanowej maści z białą strzałką na wysoko podniesionej głowie. Duma rozpierała nie tylko owe cudo ale i jej właściciela. Walery mu było z pierwszego. O drugiem nigdy nie wspominał bo słabą miał głowę i aż tak daleko w swych opowieściach nie docierał.

Choinka, Mikołaj i cuś jeszcze.

Nadchodząca Wigilia świąt Bożego Narodzenia, to okazja do wspominek o czasie magicznem i jedynym takim w całem naszem życiu . Mówiąc w szalonem skrócie o latach klajniactwa lub jak kto woli niewinnego dzieciństwa.

Dlaczego magicznem zapytacie.

Bo magia tego święta polegała na tem, że w domu pojawiały się elementa na co dzień nieobecne lub widywane jak meteor na niebie czy kawior w WSSie. Z rzadka lub prawie wcale.

Zadziwiającem było to, że potrafiliśmy się cieszyć każdem drobiazgiem. Dla nasz dzieciaków to były skarby cenniejsze niż futbolówka, celna proca czy „Zośka” ołowiem zalana.

Zapomniane miejsce

Szanowanie Ferajnie.

Jest taka uliczka na naszej kochanej Pradze, o której mało kto słyszał a swoje karte zapisała – jak cała nasza Warsiawa – smutkiem i ludzką tragedią. Historia ta mniała miejsce w listopadzie 1943 czyli w czwartem roku ślifowania naszych bruków przez żołdactwo tego obesrańca z wonsikiem.

Dzień jak co dzień w okupowanej stolycy.

O czem wróble na mnieście ćwierkały

Podobne wydarzenia są jak meteory nad niebem Warszawy. Bardzo rzadko się ukazują i trwają zaledwie chwilkę – bo czym jest te kilka godzin w stosunku do oczekiwań. A jednak po długim czasie ponownie miałem okazję przenieść się w klimat już praktycznie nieobecny w naszych realiach. Organizatorzy imprezy – o której tu mowa – nazwali ją […]

Przez okno na nasze Warsiawe

No i cuś w naszym mnieście drgnęło. Nie chodzi o leguralne drgania na trasie budowy metra, bo to już wiadoma sprawa ale o to, że impreze poswięcone naszej stolycy w dawnym budynku Życia Warszawy uskuteczniono. Po krótkiej naradzie wybrali my się z kumploszczakami, co by jasności sprawy w temacie nabyć i ciekawość rzecz jasna zaspokoić. […]

Magiczna karuzela

Sznowanie Ferajnie. Są jeszcze mniejsca w naszej kochanej Warsiawie, do których zarówno kiedyś jak i w dniu dzisiejszem, rodzice ze swem przychówkiem niedzielne szpacery uskuteczniali. Ślizgawki i okoliczne górki zimową porą a parki i ogrody latem. Zoologik w szczególności ogromnem powodzeniem wśród dzieciarni się cieszył bo to i małpie figle można było okiem własnem obejrzeć […]

Nasze kochane rodaki

Szanowanie Ferajnie. Poczytałem artykulik o przyjezdnych a tłumacząc na nasze o flancowanych entuzjastach bycia chwilowem warsiawiakiem. Temacik gieneralnie stary jak to nasze miasto ale … O ile kiedyś takie spektakle mniej oczęta w słup stawiały – bo to i wyludnienia nieszczególnej miary nasza Warsiawia co i raz przeżywała – o tyle dziś to zupełnie insza […]

Mój stary i dobry znajomy szatniarz z Brystola mawiał tak …

Mój stary i dobry znajomy szatniarz z Brystola mawiał tak, „Na tyle to miasto charakterność zachowa na ile jego ferajna miłością i uszanowaniem go przenicuje.” Słowa proste jak ich autor ale cuś w sobie szczególnego zamykają. Dziś insze już czasy ale w głowie mej pewna leguralność się zachowała. Obserwowałem z ciekawością naiwnego dziecięcia co też […]