Spacerkiem po Krakosach

Ponieważ że pan Benek, po ostatniej drace, gdy wskutek wobec użycia papierosa konopnego wlazł na drzewo jako kukułka i inne ptactwo, ma teraz szlaban na koleżków, oraz ponieważ małżonka moja pociesza nieotuloną w żalu małżonkie pana Benka, na spacer po Krakosach musiałem pójść sam.
Na szczęście przy pomniku Kopernika miałem zaszczyt spotkać moją znajomą z Grochowa, panią Różę Czosnek, która trudni się oprowadzaniem dziatwy szkolnej po naszej kochającej stolycy. Z powodu, że wycieczkie odwołano, pani Róża oprowadziła po Krakosach moją osobistość.

– Pani Czosnek kochana, czy to nie dziwne, że prencypialna ulyca we Warszawie nazywa się Krakowskie Przedmieście?
– Dziwne, ale ta nazwa wzięła się z towarzyskiego kwowadis.
– Mnianowicie?
– Mnianowicie, kiedy Zegmont Trzeci, czy jak mówią w Krakowie,
Czeci Waza przeniósł stolyce do Warszawy krakusy obrazili się na cement. No i żeby jednakowoż nie było im za przykro, ta oto atreria została się Krakowskiem Przedmieściem. Dobrze, a kto tu figuruje, możesz mnie pan powiedzieć?
– Co pani, pani Czosnek, nie jestem wszak małoletniem pętakiem, Mikołaj Kopernik, czyli „wstrzymał słońce, ruszył ziemię, polskie go zrodziło plemię”. Tak się zastanawiam, dlaczego ten wybitny uczony, który na zawsze zamięszkał w naszych wdzięcznych sercach, nie przeprowadził się z Torunia do Warszawy?
– Otóż dlatego, że wtedy Warszawa była jeszcze małym wesołym miasteczkiem, do którego przyjeżdżał jeden pekaes dziennie. A Toruń miasto duże i wojewódzkie.
– Pani Czosnek, a co my tu mamy pod nogamy, te linie i kółka?
– Układ Słonecznikowy. Tak jak cała roślinność w ogrodzie patrzy się na słonecznika, tak samo planety patrzą się na słońce.
– A o co chodziło z tem wstrzymaniem Słońca?
– A o to, że przedtem niepiśmienni analfabeci myśleli, że to Słońce się pęta po niebozasłonie, a tymczasem Kopernik pokikował przez lornetkie i zaznaczył, że odwrotnie.
– A co za różnica?
– A pan latasz naobkoło swojego słoneczka, czyly małżonki, czy ona naobkoło pana?
– Ja latam.
– Właśnie. I jej pan powiedz: „co za różnica”. Zapraszam na dalszy ciąg.
W dalszem ciągu podeszliśmy do pomnika Bolesława Prusa.
– „Lalkie” i „Fanfarona” pan czytałeś?
– Rzecz oczywista, zwłaszcza „Lalkie” poniekąd powinien umieć na pamięć każden jeden warszawiak.
– A zdajesz pan sobie sprawozdanie, że pan Prus był warszawiakiem flancowanem?
– W jaki sposób? Z Grójca pochodził, z Otwocka, lub też z Milanówka?
– Z Hrubieszowa.
– Kawał drogi.
– Owszem, czemu nie. Ale jak taki Zegmont Trzeci Waza ze Szwecji się przytarabanił, to co taki Hrubieszów? Proszę dalej za mną.
Podeszliśmy pod Pałac Prezydęcki.
– Oto Poniatoszczak, wystrugany z majmuru. Posiada prześcieradło i szable, żeby każden jeden rozumiał, że do warszawiaka, nawet gołego, „z szaconkiem, bo się może skończyć źle”. Pozwól pan dalej.
Stanęliśmy pod Mickiewiczem.
– Oto nasz zwieszcz narodowy Adam Ewa Mickiewicz. Autor między innemi takich utworów do rymu jak: „Powrót taty bez wypłaty”, „Szkiełko dla mędrca przez okno” i temuż podobnież. Jest ojcem polskiego romantyzmu, czyli pisania na okoliczność, że serce nie obsługa. Mimo, że pisał cudnie, nie zdobył wzajemnego odczucia Maryli Rodowicz i w związku z powyższem udał się na Rybiere.
– Pani Czosnek, przepraszam, ale z powodu dlaczego drugi zwieszcz, kolega Słowacki ma zaszczyt przebywać na placu Bankowem, a nie wizawi Adama?
– Z powodu, że jeden do drugiego czuł nieużyczliwość.
– No i?
– Co „no i”? Podumaj pan chwileczkie na paryskiem bruku! Wyobrażasz pan sobie na przykład, że tu młodzież szkolna przebywa i nagle Słowacki krzyczy na Mickiewicza: Spieprzaj dziadu! A Mickiewicz za to wjeżdża Słowackiemu na mamusie!
– Faktycznie, niemożebna draka.
– A widzisz pan. Dobrze, robi się późno, znakiem tego zmierzamy do szczęśliwego zakończenia.
Szczęśliwe zakończenie odbyło się na Placu Zamkowem.
– Na Warszawe spogląda król Zegmont Trzeci. Posiada palto, z powodu, że na górze wieje oraz szable, żeby odganiać muchi i komary.
– A po co mu krzyż?
– Krzyż się obznacza, że rządzić Polakamy, to krzyż pański. Na tem zakończymy dzisiejszą przechadzkie. Następnym razem zapraszam na Starówkie.
– Nie omieszkam, całuję rączki.
I pani Róża Czosnek oddaliła się w kierunku trasy W-Z, ja natomiast wyrażam nadzieję, że szanowneproszepaństwo już niedługo także zaszczyci Krakosy swoją osobistością.

 

Przemysław Śmiech