Wracając z opóźnionych zakupów świątecznych spotkałem w bramie domu Pana Tolka który nerwowo wyglądał na ulicę. Ucieszyłem się bo mogłem mu złożyć życzenia świąteczne w wigilię.
-Wesołych Świąt, Panie Tolku, życzę zdrowia i ……
-A to Pan nie wiesz, że już zdrowia się nie życzy?
-Naprawdę? Dlaczego, zapytałem
-Bo ważniejsze szczęście jak się pokazało. Na takiem dajmy na to Tytaniku uważasz Pan wszystkie byli zdrowe tylko jem szczęścia zabrakło.
-No ale my na Titanicu nie jesteśmy Panie Tolku, więc zdrowie jak najbardziej nam się przyda. Więc życzę Panu jednego i drugiego. Ale czemu Pan się tak rozgląda po ulicy.
-A nic, patrzę sobie czy nikt za mną nie lazł, bo teraz to nic nie wiadomo od kiedy te ekologi zaczeli się wszystkiego czepiać. Koń na Starówce nie może derożki ciągać, karpia nie można w reklamówce nosić, a ja właśnie przyniesłem. Wprawdzie przeszkolona kadra pracownicza uśmierciła mnie rybe w sklepie, ale ożyła w tramwaju i zaczęła niemożebnie raban robić i rzucać się w reklamówce. Cały tramwaj się na mnie patrzał a jeden taki z krzywem nosem świdrował mnie ślepiamy jak jakiś ekolog. Oni ostatnio się na sposób wzięli i przykuwają się łańcuchamy jak tylko cuś wyśledzą a kluczyk od kłódki połykają. Chciałbyś Pan mieć całe święta ekologa przykutego do grzejnika w dużem pokoju koło choinki?
-No nie chciałbym-odpowiedziałem, nikt by sobie chyba tego nie życzył.
-No widzisz Pan. A dwóch takich to podobnież chce się przykuć do przedsięwzięcia czyli piersi niejakiej Dody, bo jakiś podobnież nie ekologiczny silikon tam ma. Tak szanowny Panie. Trzeba na nich draniów uważać bo nieszczęścia narobią nie wiadomo kiedy. Nawet do Mikołajów się czepiają ,że brody z toksycznego plastyku mają. I Mikołaje ze strachu fason tracą, pomysłów nie mają i tradycja nam ginie. Kiedyś uważasz Pan niejaki Grymaszeszczak z Klonowy ulicy któren to posade Mikołaja przed Świętamy pełnił jak nie miał dla jednego chłopca samochodu strażackiego z drabiną to kiosk RUCHU podpalił żeby chłopcu marzenie spełnić. I spełnił. Milicja wprawdzie nie rozumiała i przykaraulili Grymaszeszczaka . A że w stanie przedświatecznem się znajdował, czyli po paru setuchnach pod dzwonko śledzika z cebulką to najpierw na Kolskiej swoje odsiedział. Ale fason i swój Mikołajowy honor uratował. A dzisiaj, blady strach Panie szanowny bo jak się jaki ekolog do worka przykuje, że niby nie z juty tylko z tworzywa sztucznego zrobiony i co dany Mikołaj zrobi?
-No a choinek się nie czepiają?-zapytałem
-No jak to nie, czepiają się, muszą być uważasz Pan równo uciętę, bo jak krzywo to znak, że tępa siekiera była i może być niezła poruta z tego powodu.
Popatrzyłem ze strachem na postrzępiony koniec drzewka które niosłem do domu i natychmiast pobiegłem do mieszkania gdyż po drugiej stronie ulicy ktoś niechybnie patrzył w naszą stronę.
Stanisław Mitkowski