Jezus i Hrabia Gwint

Pewnego razu wracając z pracy zatrzymałem się na ulicy przed nasza kamienicą i uciąłem sobie pogawędkę z Panem Tolkiem. Lubiłem z nim rozmawiać. Opowiadał barwnie i wesoło. Nigdy nie wiedziałem co jest prawda a co wytworem bujnej fantazji dozorcy.

-Siemasz Tolek, usłyszałem za plecami

-Siemasz Jezus, odpowiedział Pan Tolek

Jezus? Zdziwiłem się ,domyślam się ,że to pseudonim, taki ten Pana znajomy pobożny?

-Pobożny jak każdy, a pseudonim to stara historia, powstała kiedy Henio, bo tak mu na chrzcie świętem dano brał sobie katorgie na całe życie, czyli szanowne małżonkie, do której to pasuje jak ulał imię Pretensja, i tak ją wszyscy nazywają.

-Proszę opowiedzieć, poprosiłem głosem podobnym do dziecka które liczy na lizaka

-Stare dzieje Panie szanowny. Heniek brał ślub w ramach eksperementu kościelnego z kilkoma ślubami na jedny mszy. No wisz Pan, jak ze chrztami. Ksiądz podchodził kolejno do oblubieńców i sakramenta udzielał. Kiedy dochodził do Heńka to zgubił gdzieś kartkie z imionami i nie wiedział jak się do Heniusia zwrócić. Jak Pan ma na imię? Wyszeptał ksiądz. Heniuś jako, że żegnał się ze stanem kawalerskiem od rana był krzynkie pod ankoholem i nie bardzo rozumiał co ksiądz mu nadaje. Jak Pan ma na imię powtórzył ksiądz. No i Henia olśniło. Pan ma na imię Jezus – wydarł się Henio na cały głos, szczęśliwy że zna odpowiedź i kompromitacji przed ferajną a także samo zaproszonemy gościamy nie będzie. No i się zaczęło. Ferajna w śmiech. Szwagry poderwali się, zrzucili marynarki myśląc, że Henio specjalnie drakie robi bo mu się szanowna małżonka odwidziała. Teściowa zemglała. Tylko teściu jako że człowiekiem odpowiedzialnem był i od rana próbował czy aby wódka nie jest za słaba i goście nie będą narzekać, chichotał w ławce jak małoletni pętak. Draka niemożebna. No i tak stał się Henio Jezusem na całe życie.

-Ciekawa historia, uśmiechnąłem się, żyją zgodnie do dziś?

– Czy zgodnie to przypuszczam, że wątpię, ale żyją. Nawet ta historia wyszła Heniusiowi na dobre bo tak jakoś nieporęcznie jest wnosić skargi i żale do Jezusa i Pretensja mocno sfolgowała i nie wnosi ich już tak dużo. Poza tym Henio po ślubie znalazł dobrą posadę, jako szoferak u niejakiego Hrabiego Gwinta i niemożebnie dużo zarabiał, więc Pretensja się troszkie udobruchała.

-A Hrabia Gwint to czasem tez nie jest przezwisko, bo jakieś takie nie szlacheckie nazwisko.

-Uczysz się Pan w trymiga, jasne że przezwisko. Naprawde nazywał się jakoś bardziej po hrabiosku, a Gwint wzięło się stąd, że na jednem balu hrabia zwrócił się do jednej hrabini w te słowa: Przepraszam za pardą hrabinio, czy moglibyśmy zacząć walcować teraz w drugie mańkie? A to w jakiem celu zapytała hrabinia. Bo mie się gwint w protezie kończy.

Wybuchnęliśmy obaj z Panem Tolkiem serdecznym śmiechem i już nie było ważne czy hrabia Gwint istniał naprawdę czy był tylko jeszcze jednym wytworem nadzwyczaj bujnej fantazji gospodarza naszej kamienicy.

Stanisław Mitkowski