Lekarze i pielęgniarki

Na jesieni tego roku dostałem skierowanie na badania okresowe ze swojego miejsca pracy. Udałem się więc grzecznie do przychodni i kiedy szedłem korytarzem pełnym pacjentów jakaś znajoma twarz mignęła mi przez chwilę. Odwróciłem głowę i oczom swoim nie wierzyłem. Pan Tolek. Siedział na krześle pod ścianą i miał bladą twarz i wzrok jakiś nieobecny.

-Dzień dobry Panie Tolku, zagadnąłem

-Czy cos Panu dolega?, taki Pan blady

-A idź Pan do cholery, odezwał się poruszając nieznacznie spieczonymi ustami. Przysłali mnie tu na przepraszam za wyrażenie jakieś Eka-gie czy cóś podobnego.

-No to niech się Pan tak nie boi, powiedziałem widząc, że pacjent jest nie tyle chory co mocno przestraszony

-EKG to rutynowe badanie serca, nie boli i nie jest jakimś dyskomfortem, niech się Pan nie obawia.

-Jak tu się nie bać -odrzekł Pan Tolek, kiedy ciągle się słyszy o pomyłkach lekarzy albo pielęgniarek

-No tu raczej, roześmiałem się nic Panu nie grozi, naprawdę proszę się nie obawiać.

Pan Tolek spojrzał na mnie nerwowo i powiedział:

-A nie słyszałeś Pan o pomyłce pielęgniarki przed wycięciem nerki? Nie słyszałeś Pan?, ciągnął dalej -to posłuchaj Pan. Mieli gościowi chlasnąć prawe nerkie, ale pielęgniarka zamiast na brzuch to na wznak go ułożyła, z lewej zrobiła się prawa a lekarz po parapetówie będący wyciął mu zdrowe nerkie.

-Panie Tolku, roześmiałem się, to było chyba na jakimś filmie, to raczej anegdota niż prawda.

-Może i adegnota ale gościowi musieli wtedy te chore nerkie wyleczyć, ale mało brakło a byłaby krewa.

-Co nie wierzysz Pan?, zapytał widząc moje rozbawienie, to nie jedyny przypadek medycznych wpadek, a o gangu bladych dziewic też Pan nie słyszałeś?

-No nie słyszałem, proszę opowiedzieć

-No to uważasz Pan było tak: Jeden gość z Powiśla wybrał się na grzyby pociągiem w stronę Małkini, gdzie jak Pan wiesz znajduje się rondo bez wylotu, ale ja nie o tem. Wysiadł w miejscowości Topór, gdzie lasy są gęste i ciemne. I tam to dopadł go gang bladych dziewic. Na początku się nawet ucieszył bo myślał że,…. no wisz Pan, ale potem było mu nie do śmiechu. Blade dziewice go skrępowały i wsadziły mu gałąź świerkową w …ten, no wiesz Pan od tyłu, Tak znalazł go inny grzybiarz i wezwał karetkie. Pielęgniarze i lekarz zamiast pomóc chłopu to ze śmiechu się pokładali. Na koniec lekarz mówi: nie możem pacjentowi gałęzi wyjmać, bo nie wiadomo, może tam jest jaki sęk i nastapi vincuntur a anus. I tak fachowem określeniem spowodował ,że z tą gałęzią wsadzili chłopa do karetki, a że nie mogli klapy domknąć, bo świerk przeszkadzał, to wieźli biednego gościa przez całe stolyce do Szpitala Przemieniena Pańskiego z wystającą z karetki świerkową gałęzią i gołym za przeproszeniem tyłkiem tego nieszczęśnika. Tak proszę Pana, nic się nie liczą z pacjentem i narażają go na niebezpieczeństwo cielesne a także samo moralne, zakończył swoja opowieść Pan Tolek.

Nadmienię, że po wysłuchaniu opowieści Pana Tolka, mimo ,że były to tylko badania okresowe, czujność we mnie nie ustąpiła nawet przy mierzeniu ciśnienia.

Stanisław Mitkowski