Pan Tolek jak zwykle oddawał się lekturze siedząc na krzesełku pod śmietnikiem.
-Witam Panie Tolku, co tam ciekawego w … świecie, dodałem, zauważając, że czyta gazetę przez ogół społeczeństwa traktowaną jako plotkarską i tzw brukową.
-Szacuneczek, kłaniam się Panu dobrodziejowi ,powitał mnie jak zwykle z humorem Pan Tolek. Czytam o tem parasolu któren to nie rozłożył się na stadionie wczoraj. Podobnież taki dach rozkłada się na korbe i tak sobie myślę, że chyba ktoś jem te korbe podprowadził. W złem miejscu stadion postawili, oj w złem.
Poza tem jakby znali historie to wiedzieliby, że Skaryszeszczak już przeżył raz zalanie w 1927 roku. A historia lubi się powtarzać jak nie przymierzając moja ślubna. Wszystko przez to że we władzach Warszawy zasiadają nie warszawiaki. Które nie znają historii naszego miasta. No i jak teraz wygrać z Anglikamy, jak naszem korcetracja uciekła czy cóś temuż podobnież. Musim wyciągnąć jakiegoś królika z rękawa-zakończył Pan Tolek z tajemniczą miną.
– A propos królików i zalania-kontynuował po chwili- to zaznaczę Panu, że rok później czyli w 1928 roku na Skaryszeszczaku rozlała się druga plaga. Otóż tak niemożebnie króliki się rozmnażali, że główny ogrodnik pozwolił zwykłem obywatelom polować na zwierzaki. To tyle historii, a wracając do meczu to mam chyba pomysł .Musiem im bramkie strzelić z boku. Na wprost nie damy rady. Historia się powtarza a mnie się właśnie przypomniała historia gdzie był i parasol i polowanie i strzał z boku.
-Niech Pan opowie, poprosiłem
-Dawno temu przed wojną do rabina Warszawy niejakiego Abrahama Perlmuttera przyszedł żyd w wieku 90 lat i mówi. Rabe, mam żonę 25 letnią i ona będzie miała dziecko, czy to możliwe?
I rabin opowiedział mu historię ze swojej młodości. Jako młody chłopak miał zaszczyt przebywać kiedyś na wielkim polowaniu. Wynajął się tam w charakterze nagonki, ażeby zwierzynę naganiać znamienitem gościom. I wiesz Pan co się stało? Kiedy tak naganiał te zwierzyne wyskoczył nagle na niego ranny odyniec, a jak Pan wisz ranne dzikie świnie są okrutnie niebezpieczne i krzywdę cielesną mogą zrobić w trymiga. Patrzy a on szarżuje w jego stronę a piana mu cieknie z pyska. Przy sobie miał tylko wielki parasol bo pogoda tego dnia była niemrawa czyli też deszczowa. I co on robi? Podnosi ten parasol do góry, celuje, trach i odyniec leży ubity. Metr od niego, panie szanowny, poty mu po pierwszej krzyżowej płynęły jak nie przymierzając Wodogrzmoty Mickiewicza w mieście Zakopanem.
-Ależ Panie Tolku, to niemożliwe przecież, zaśmiałem się na tyle grzecznie, żeby nie urazić Pana Tolka, nie można wystrzelić z parasola, ktoś musiał strzelić z boku.
-Święte słowa, kochaniutki, ktoś musiał strzelić z boku, powiedział szybko Pan Tolek, taka była nauka rabina dla starego żyda i tak musiem dzisiaj dokopać anglikom, historia lubi się powtarzać –powidział tajemniczo Pan Tolek i poszedł w kierunku kamienicy.
Myślałem że to jak zwykle kawały i anegdoty z których słynął Pan Tolek, ale po powrocie do domu otworzyłem internet i co się okazało. I zalanie parku i króliki i rabin, to wszystko prawda. Już nie mogę się doczekać meczu, który tuż, tuż, ale jak przekazać naszym żeby strzelali z boku?
Stanisław Mitkowski