Felek Zdankiewicz był chłopak morowy
Przyjechał na urlop sześciotygodniowy
Ojra, tarira ojra, tarira ojra, tarira, raz, dwa, trzy!
Urlop się. kończy czas do wojska wrócić
Ale Felusiowi żal koleżków rzucić
Nie tak koleżków jak swojej kochanki
U której przebywał wieczory i ranki
Wreszcie go schwytali grudnia trzynastego
I go zawieźli do biura śledczego
Lecz Feluś nie gapa już nóż otwiera
Przebił Czajkowskiego na Fuksa naciera
Ledwie wyskoczył za bramę ratusza
Wsiada do dorożki na Warszawę rusza
A w tej dorożce miał czasu troszkie
Więc kazał się zawieźć aż na Czerniakowskie
Połóż się Feluś boś ty jest pijany
Połóż się Feluś boś ty niewyspany
Kładzie się Feluś do snu kamiennego
A kochanka jego do biura śledczego
Panowie agenci prędko pospieszajcie
Felka Zdankiewicza na łóżku schwytajcie
Panowie agenci prędko pospieszyli
Felka Zdankiewicza z nogami nakryli
Jedzie kibitka wąską ulicą
A koledzy jemu szczęścia zdrowia życzą
Ach wy koledzy czyż wy nie żyjecie
Czy wy mojej Mańce życie darujecie
Nie martw się Feluś my jeszcze żyjemy
I tę twoją Mańkę smykiem posuniemy
Młoda Felusiowa już w grobie spoczywa
A my na to konto gruchniem sobie piwa