Mowa z Grochowa

Napoje zdrowotne i nie

Jak całej wykształconej ferajnie wiadomo, napoje dzielimy na zdrowotne i nie. Do napojów zdrowotnych zaliczamy: wodę oraz owszem mleko.
Wody używamy najczęściej na w pustyni i puszczy, natomiast mleko zostawiamy do użytku latoroślom w wieku przedszkolnem do hodowania tak zwanych mleczaków. Wyjątkiem od leguraminu jest tu mleko kwaśne, którego pełnoletni osobnik może użyć dzień po jemieninach, czy innych uroczystych obchodach ku czci lubilata.

O warszawiakach flancowanych

Warszawiaki dzielą się na leguralnych i flancowanych. Leguralny warszawiak to taki, co przyszedł na ten łez padół we Warszawie. Warszawiak flancowany urodził się w Grójcu, w Otwocku, w Skierniewicach, a co poniektóry nawet dalej i przyjechał do stolicy za kieliszkiem chleba.
Do grona flancowanych warszawiaków również ja się poniekąd zaliczam i dlatego postanowiłem przybliżyć Sianownemu Państwu chwestię tej jenteresującej grupy aspołecznej.

O zwroku bazyliszkowem

Moje znajomki z cesarsko-królewskiego Krakowa poobrażali się na cement, z powodu, że miałem zaszczyt uskutecznić humorystyczną drakie ze Smoka Wawelskiego. Powiedzieli mnie, żebym się obliczał cóśkolwiek ze słowami, gdyż ponieważ Wawelszczak jest poważną bestią, czego nie można wszak powiedzieć o warszawskiem Bazyliszku. Po pierwsze primo Smok Wawelski mieszkał w smoczej jamie, a Bazyliszek figurował w […]

Bamber Gołd

Obywatele, którzy zagrali w trzy karty z panem Plichtą podobno pragną, abyśmy zrobili zrzutkie i jem wynagrodzili przykrą porażkę. Ja bym im nawet dał, ale niestety nie mam. Nie mam, gdyż ponieważ bulę już na piramidę zawiadowaną przez pana Donalda Tuska.Pan Plichta swojem interesem złożył hołd dawnem cwaniakom, którzy sprzedawaly tombak jako złoto i którzy […]

Smok Wawelski na Rakowieckiej

Udałem się dziś na spacer z moją małoletnią latoroślą do muzeum gołologicznego. Mieści się ono przy ulicy Rakowieckiej, więc jeśli Państwo będą odwiedzać rodzinę w pobliskim zakładzie karnym, będą Państwo mieli blisko. Muzeum mieści się w ogromnem przedwojennem jeszcze pałacu.

Jak podaje legienda, czyli lypne podanie ludowe, dawno, dawno temu miasto Kraków nawiedził smok wawelski. Okrutna ta bestia prześladowała krakusów, aż pewnego dnia nażarła się nieświeżej baraniny. Zamiast jak każdy człowiek popić to sztamajzą czystej wyborowej, pożałowała parę groszy (troszkie już była krakowska przecież…) i napiła się wody z Wisły, mimo że sanepid odradzał.